Podróż Szkocja: Edynburg
25. maja 2012 r.
Wysiadamy z autobusu przyjeżdżającego z Glasgow. Jesteśmy w Edynburgu. W praktyce to nasz pierwszy kontakt z centrum stolicy Szkocji. Mając jeszcze w pamięci obrazy Glasgow, od początku jesteśmy pod ogromnym wrażeniem Edynburga. Stare miasto na wielu poziomach. Bogate, stare, wysokie kamienice. Jednolita architektura. Chłoniemy te widoki z otwartymi ustami. Czuję się jak mały chłopiec w sklepie z zabawkami - nie wiem co najpierw fotografować. Tyle tego jest !
Edynburska Starówka zachowała się w pierwotnym kształcie nie ulegając modernizacji. Nie ma sobie równych w całej Wielkiej Brytanii, włącznie z Londynem.
Wokół Grassmarket 2012-05-26
Opuszczamy High Street i kierujemy się w dół do Grassmarket. W ciągu następnych dni będziemy wielokrotnie przecinać ten plac. Przechodzimy obok zatłoczonych pub-ów. Wstępujemy do jednego z nich. Przeciskamy się przez tłum gości i docieramy wreszcie do baru. Podłoga aż się lepi. Pewnie serwują tu dobre piwo. I to pewnie nie jedno. Wybieramy jednak Cider. Piwa możemy napić się w domu.
26. maja 2012 r.
Rano wracamy na Grassmarket i kontynuujemy zwiedzanie miasta. Pub-y ciągle pełne. Czyżby nie zdążyli pójść do domu ?
Grassmarket, leży u podnóża wzgóża zamkowego. Stąd jest ładny widok na Zamek. Aż do początku XX w. był targiem zwierzęcym. Zwierzęta karmiono trawą. Stąd nazwa placu. Był też miejscem kaźni. Upamiętnia to niewielki pomnik w kształcie studni.
Oddalając się nieco od Grassmarket w kierunku południowo-wschodnim przechodzimy obok niepozornie wyglądającego narożnego budynku noszącego nazwę The Elephant House. Mieści się tu znana w Edynburgu herbaciarnia. W tym właśnie miejscu nikomu wówczas nie znana, uboga pisarka J.K. Rowling, spędzała czas, zaczynając pisać swoje powieści o Harry'm Potter'ze.
Idąc dalej docieramy do cmentarza Greyfriars przed którym upamiętniono wiernego pieska Bobby'ego, który po śmierci swojego pana przez 14 lat czuwał przy jego grobie, stając się później bohaterem licznych książek i filmów dla dzieci. Przez płot cmentarza można zobaczyć (i sfotografować) budynek elitarnej George Heriot's School, będącej pierwowzorem gimnazjum, do którego uczęszczał Harry Potter.
National i Royal Museum of Scotland 2012-05-26
Po przeciwnej stronie ulicy ulokowały się dwa muzea: National Museum of Scotland oraz Royal Museum of Scotland. Wstęp jest bezpłatny.
Pierwsze z nich przedstawia historię Szkocji, drugie przedstawia wspaniałe eksponaty i osiągnięcia szkockiej i światowej myśli naukowo-technicznej. Jest tutaj maszyna parowa, telefon, telewizor, ale także gilotyna oraz owieczka Dolly.
Royal Mile - dolny odcinek 2012-05-27
27. maja 2012 r.
Już kilka razy przecinaliśmy tę ulicę. Teraz jesteśmy tu, aby przyjrzeć się jej dokładniej.
Royal Mile (Królewska Mila) to najważniejsza arteria starego miasta. Łączy dwie siedziby królewskie: Zamek i pałac Hollyrood. Składa się z czterech ulic, przechodzących jedna w drugą: Castlehill, Lownmarket, High Street i Canongate.
Rozpoczynamy spacer od Tron Kirk. Kiedyś była to świątynia. W przyszłości, po remoncie, będzie "klub kabaretowy". Interesująca metamorfoza.
Idziemy w dół w kierunku Hollyrood. Po lewej stronie dochodzimy do domu Johna Knox'a. Mówi się, że ten szkocki reformator odegrał istotniejszą rolę w dziejach Szkocji niż większość królów. Podobno zmarł w pokoju na piętrze.
Na dolnej High Street oraz Canongate ruch pojazdów niezbyt intensywny. Za to pieszy całkiem duży. Po obu stronach jezdni i obie strony nieprzerwany potok turystów.
Na Canongate, jak na całej Royal Mile, wyłącznie średniowieczna zabudowa. Kamienice jednak są zauważalnie niższe. Kościoły, kamienice, bramy wjazdowe na posesje tworzą harmonijną całość, Harmonię tę zakłóca jednak nowoczesny budynek szkockiego Parlamentu. Nie razi on jednak, gdyż znajduje się na samym końcu Królewskiej Mili. Ciekawe jednak, co o tej budowli myślą Królowa Elżbieta II i Książę Edynburga patrząc z okien swojego pałacu Hollyroodhouse.
Calton Hill 2012-05-27
Kierując się na północny-zachód od Hollyroodhouse docieramy do Calton Hill. Po drodze mijamy budowle Royal High School oraz St. Andrews House. Ten pierwszy rozpatrywany był na siedzibę parlamentu, a drugi jest siedzibą szkockiego rządu.
Podejście na Calton Hill nie jest trudne, lecz bardzo długie. To piękny punkt widokowy. Stąd we wszystkich kierunkach rozciąga się piękna panorama Edynburga. Znakomicie widać stąd pałac Hollyrood, Parlament i Arthur's Seat - 250-cio metrowe wulkaniczne wzgórze kształtem przypominające siodło. Piękny widok rozciąga się także na Stare Miasto. W oddali widać nawet Zamek. Warto spojrzeć również na północ. Widać miasto i zatokę.
Na wzgórzu rzuca się w oczy nedokończony Partenon. Po rozpoczęciu budowy szybko wyczerpały się fundusze i obiektu nie dokończono. Za to udało się dokończyć Monument Nelsona - wieżę w kształcie lunety upamiętniającą zwycięstwo pod Trafalgarem. Jest też stare obserwatorium miejskie. Na pobliskim Old Calton Cemetery można zobaczyć pomnik Abrahama Lincolna oraz grobowiec filozofa David'a Hume'a.
Edynburg z okna autobusu 2012-05-28
28. maja 2012 r.
Do tej pory przemierzaliśmy Edynburg pieszo, chłonąc jego klimat i uroki. Przyszedł czas na jazdę piętrowym autobusem. Zajmujemy strategiczne miejsce w pierwszym rzędzie na górnym pokładzie. Raj dla robiących zdjęcia.
Wokół Princes Street 2012-05-28
Gdy w średniowiecznym Edynburgu Stare Miasto stało się za ciasne dla jego mieszkańców w XVIII w. burmistrz podjął decyzję o budowie Nowego Miasta. Powstało po północnej stronie Wzgórza Zamkowego. Od samego początku było dzielnicą arystokracji i bogatych mieszczan. Do dzisiaj zachowało swój charakter. Ci, których nie było stać na inwestycję pozostali na Starówce. Zasypano także jezioro leżące u stóp Zamku. Przez lata trafiały do niego ścieki ze Starówki. Dzisiaj na tym miejscu rozciągają się Princes Street Gardens. Roślinność jest bujna, a trawa zielona.
Princes Street to główna handlowa ulica Edynburga. Najdroższe sklepy. A w zasadzie tylko pół ulicy, bo druga strona to Ogrody, a po naszemu park. Tutaj mężowie, leżąc sobie na trawie i patrząc w błękit nieba, oczekują na żony buszujące po ekskluzywnych butikach.
Obecnie widok Princes Street zakłóca budowa linii tramwajowej. Ta inwestycja trwa już kilkanaście lat i końca nie widać. A widać za to rozkopane ulice i szpecące płoty ogradzające place budowy, na których nic się nie dzieje. Rozpoczęto od zakupu tramwajów, które spokojnie sobie czekają na swój czas. Zmieniają się koncepcje, a linii tramwajowej nadal nie ma. Wydano już setki milionów funtów. Z oszczędnością nie ma to nic wspólnego. W Poznaniu nie do pomyślenia ! Ale Szkotów stać na to. ;-)
Rose Street, kameralna uliczka, równoległa do Princes Street, jest natutalnym zapleczen dla słynnej arterii. Po obu stronach napotykamy ciąg pubów, kawiarni i restauracji. Wybieramy, jak nam się wydaje, najbardziej szkocką. Od razu okazuje się, że z miłą polską obsługą. Fajny relaks po męczących zakupach.
Royal Mile - górny odcinek 2012-05-28
Po obiedzie wracamy na Stare Miasto. Wychodzimy na High Street. Górny jej odcinek jest deptakiem. Na tym odcinku Royal Mile usytuowane są najbardziej okazałe budynki i kamienice. Duża część z nich usytuowana została na zboczu. Część kondygnacji znajduje się znacznie poniżej poziomu High Street. Np. budynek ratusza liczy łącznie 11 kondygnacji, z których tylko trzy widoczne są od strony Mili Królewskiej.
Jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc jest Katedra High Kirk of Edinburgh, znana także jako Katedra St. Giles. Na placu zwanym Parliament Square, obok Katedry stoi Mercat Cross, miejsce z którego ogłaszane były wszystkie ważniejsze decyzje królewskie, a także postanowienia parlamentu. Za Katedrą mieści się budynek byłego szkockiego Parlamentu, a obecnie Sądu Najwyższego.
Zbaczamy z głównego szlaku. Wchodzimy na podwórza kamienic. Tu też jest trochę osobliwości. Zwracamy uwagę na technikę kanalizacyjną. W XX w. średniowieczne kamienice wyposażono w instalację. Ale rury poprowadzono na zewnątrz budynków. Ot, szkocka kreatywność i "wynalazczość".
Na narożniku Castlehill oraz Johnston Terrace w oczy rzuca się neogotycki budynek kościoła. Dawniej mieściła się tutaj siedziba najwyższych władz Kościoła Szkocji. Obecnie jednak stał się on budynkiem całkowicie świeckim, w którym ulokowało się Edynburskie Biuro Festiwalowe nazwane The Hub. Stąd już bardzo blisko na Zamek.
Edynburg: Zamek 2012-05-28
Edynburski Zamek to miejsce niespotykane gdzie indziej. Składa się na to zarówno położenie, architektura jak i historia.
Prawie pionowo wypiętrzone skały w samym centrum miasta stwarzają wrażenie działania w przeszłości jakiejś nadprzyrodzonej siły. A dodatkowo wybudowany na jej szczycie ogromny zamek. Ktoś, kto rozpoczął budowę w takim miejscu był nie tylko wielkim wizjonerem, ale także człowiekiem twardym, konsekwentnym i odważnym.
Ilekroć przez ostatnie kilka dni przechodziliśmy obok, zawsze chciało się zrobić zdjęcie. Od strony Grassmarket (południowej) zarówno góra, jak i zamek wydają się mniejsze, ale za to bardziej niedostępne. Natomiast od strony Princes Street Gardens zamek w całej swojej okazałości prezentuje swój ogrom i potęgę.
Wchodzimy przez główną bramę. Bilety wstępu do tanich nie należą: 12 £ na osobę. Warto - jest co oglądać. Tuż za tzw. Portcullis Gate (bramą z żelazną kratą) znajduje się mały budynek The Old Guardhouse czyli Stara Stróżówka. Tutaj dobrze wziąć za dodatkowe 3 £ audioprzewodnik. Dostępne są w kilku językach. Niestety nie ma po polsku. Żaden jednak książkowy przewodnik nie dostarczy tylu ciekawych informacji.
Mimo, że znajdujemy się na wzgórzu zamkowym cały czas droga ostro serpentyną wznosi się w górę. Mijamy sześciodziałową Argyle Battery i docieramy do The Cartshed (Wozowni). Obecnie mieści się tutaj kawiarnia. Kawy jednak nie próbujemy. Słuchanie audioguide zabiera nam sporo czasu. Obok jednak stoi inne działo i to wcale nie zabytkowe. Zwie się The One O’Clock Gun. Codziennie z wyjątkiem niedziel i Świąt dokładnie o 13.00 rozlega się pojedyncza salwa armatnia. Oznajmia godzinę. Na ten wystrzał oczekują pracownicy pobliskich biur. Ogłasza przerwę na lunch. To kolejny praktyczny wynalazek. Po co strzelać 12 razy, jak można tylko raz, a efekt ten sam. Może nawet lepszy ... bo oznajmia 13. ;-)
Warto jest zboczyć z głównego traktu i po lewej stronie wozowni zejść w dół do The National War Museum (Narodowego Muzeum Wojny). Mieści się ono w dawnych budynkach szpitala i kostnicy. Kolekcja dotyczy szkockiej sztuki wojennej, ale pośród licznych mundurów można znaleźć również mundur polskiego oficera z II. Wojny Światowej.
Zmierzając coraz wyżej w stronę Górnego Zamku mijamy The Governor’s House i New Barracks. Nowe Koszary zamknięte są dla zwiedzających, gdyż nadal wykorzystywane są do celów wojskowych. Docieramy do The Royal Scots Museum. Obiekt przedstawia historię najstarszego regimentu piechoty w brytyjskiej armii: od sformowania w 1633 r. aż do walk w Iraku.
Przez Foog's Gate wchodzimy do najwyżej położonej części zamku. Tu odwiedzamy St. Margaret's Chapel, kolubrynę Mons Meg, Forewall Battery i głęboką na 34 m studnię Fore Well. Pogoda jest piękna, ale wiatr wieje tak mocno, jakby chciał nam głowy pourywać. Tego nie przewidzieliśmy. Trzeba było zabrać ze sobą czapki.
Wreszcie docieramy na sam szczyt Wzgórza Zamkowego. Jesteśmy na Crown Square. Wchodzi się tutaj wąskim przejściem od strony Forewall Battery. Samo serce Zamku. Wokół placu mieszczą się najważniejsze budowle: The Palace, Great Hall, Queen Anne Building oraz Scottish National War Memorial. Z reporterskiego obowiązku wymienić należy także Prisons of War, w którym więziono przede wszystkim marynarzy obcych armii będących w stanie wojny z Imperium.
Scottish National War Memorial, pierwotnie poświęcony został pamięci 150 tys. Szkotów poległych podczas I Wojny Światowej. Później rozszerzono go dla poległych w II Wojnie oraz we wszystkich działalniach wojennych po 1945 r.
Edynburski Zamek to skarbnica historii Szkocji i Wlk. Brytanii. Aby go zwiedzić dokładnie, trzeba przeznaczyć na to cały dzień. No i oczywiście ubrać się ciepło.
Edynburg: Scottish National Portrait Gallery 2012-05-29
29. maja 2012 r.
"Dzień bez zwiedzania jest dniem straconym". Odwiedzamy więc Scottish National Portrait Gallery. Wstęp bezpłatny. W niezwykle okazałym budynku, zbudowanym w stylu weneckiego Pałacu Dożów, na kilku kondygnacjach zgromadzonych jest wiele portretów zasłużonych Szkotów. Wsród nich: król Robert Bruce, nieśmiertelna Maria Stuart, ale także aktor Sean Connery, a nawet trener Manchester United - sir Alex Ferguson. Zwiedzanie Galerii to dobra lekcja historii Szkocji. Dodatkową atrakcją jest szklana winda, którą można przemieszczać się między piętrami.
Niestety w galerii nie wolno robić zdjęć. Za to wolno fotgrafować pięknej urody hall wejściowy oraz freski na ścianach. Przyjemnie jest też usiąść na skórzanych kanapach i chłonąć atmosferę tego budynku.
Wrażenia 2012-05-31
31. maja 2012 r.
Wyjeżdżamy z Edynburga urzeczeni klimatem tego miasta.
Tym razem zwiedzaliśmy miasto bez książkowego przewodnika. Mieliśmy własny. Syn bezbłednie prowadził nas nie tylko głównymi szlakami turystycznymi, ale także urokliwymi zaułkami i schodami. Wchodziliśmy w podwórza i na zaplecza zabytkowych kamienic. Odwiedzaliśmy stare cmentarze. Opowiadał przy tym różne ciekawe historie, których próżno szukać w dostępnych przewodnikach. Widać nie tylko spędzał czas na degustacjach szkockiego trunku, ale przede wszystkim wydeptał sporo edynburskich chodników.
Mamy nadzieję, że jeszcze tu przyjedziemy. Zostało trochę do zobaczenia. Po raz pierwszy w trakcie pobytu pada deszcz. Chyba z żalu, że wyjeżdżamy.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Piękne miasto, ciekawie pokazane i opisane. No i jak na Szkocję to pogoda dość nietypowa, przynajmniej tak widać na zdjęciach, choć coś o deszczu wspomniałeś w opisie... Pozdrawiam
-
napisze krótko "PIĘKNIE" i podzielam zdanie Teki:)
-
Pokazałeś miasto, które ma dla mnie wszystko, co lubię - jest pięknie położone, wzgórza, parki, średniowieczne zabytki, nowoczesne budowle, muzea. No właśnie, i Vermeer w National Gallery...
-
Dziękuję Wam za te słowa. Jestem podwójnie zaszczycony, że padają z ust (spod palców) osób, które w wielu miejscach byli i niejedno widzieli. Jeżeli udało mi się Was zainteresować to bardzo się cieszę. Dziękuję.
-
Ja też nie byłam jeszcze, a lubię takie stare miasta. Ciekawy wyjazd.
-
Nie byłem tam jeszcze ,ale będę musiał jak Szkocja wystapi z UK, bo będzie mi brakować do całej Europy.Pozdrawiam
-
Podoba mi się to stare miasto fajny ma klima no i mieliście świetną pogodę
-
Bardzo mi się Edynburg spodobał, ciekawie go pokazałeś. Uwielbiam taką architekturę, wpisałam więc na listę do zobaczenia w najbliższym czasie. Pozdrawiam :)
-
Słyszałem, że Edynburg to piękne i ciekawe miasto, a Twoje zdjęcia to potwierdzają. Może kiedyś będę miał okazję obejrzeć je na własne oczy. Ostatnio byłem na Wyspach w listopadzie, ale krótka wizyta pozwoliła jedynie na spacery po Londynie i jednodniowy wypad do Cambridge. Jeżeli nie widziałeś relacji z tej podróży, to zapraszam. A na Nowy Rok życzę wszystkiego, co najlepsze i odwiedzenia wymarzonych miejsc. Pozdrawiam.
PS.Zapraszam do moich galeryjek gdzie festiwal w Edi króluje i zamki szkockie sfotografowane są.